środa, 30 listopada 2011

leśna historia

26 kwietnia 2010

Urszula97,Przemku-dziekuje za miłe słowa

Znów mnie tu długo nie było ale  z tą wycinka drzew okazał się numer jak cholera.
Nie pisałam wczesniej bo musiały troche opaść emocje.Oczywiście ani Nadleśnictwo ani Policja winnego nie znalazły-"złodziej" pojawił sie sam w chwili gdy mieliśmy wywozić drzewo.Okazało sie że chłop 3 lata temu kupił las obok nas,geodeta mu pokazał który to kawałek i wszystko pięknie,gdyby nie to że wskazał mu nasz kawałek lasu.I jeżdziliśmy sobie do jednego lasu i pewnie dalej by tak było gdyby nie połamane w tym roku drzewa które gość powycinał-i do tego LEGALNIE
A Nadleśnictwo i Leśniczy na nasze i Policji pytania twierdzili że nikt na tej i na sąsiednich działkach nic nie załatwiał.Najlepsze jest to że ten sam leśniczy który jeżdził z nami i z policją do lasu na oszacowanie strat sam chłopu wypisał asygnate na wywózke tydzień wczesniej-a jak zobaczył go w lesie to schował się za samochód.
Okazało sie że nastąpiła pomyłka w Starostwie w geodezji-a my dzięki pomyłce i lesniczemu mieliśmy dwa tygodnie horroru.
  W końcu dogadaliśmy sie z facetem i kupił nasz kawałek lasu-ten z którego już powycinał-i nie będe sie już martwić że ktos mi znów coś wytnie.


A robótkowo też coś się dzieje,ale wolniutko,narazie robótki przegrywają z ogrodem.
Pochwale się tylko obiecana sukienką-tuniką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz